30 czerwca 2010

Garść newsów różnych - 30.06.2010.

Przedstawiam Wam kilka wyselekcjonowanych newsów z ostatnich tygodni. Część z nich Wami strząśnie, część nie ruszy, a część w ogóle nie jest nikomu potrzebna. Newsy oczywiście opatrzone subiektywnym komentarzem, czyli wszystko w stylu Soundbastards. A macie!

A zacznę od Vadera...



29 czerwca 2010

Wokalista Bullet For My Valentine ma syna.. Damn...


Z cyklu: newsy, bez których nie możecie żyć. A takie newsy są tylko na naszych rodzimych, wspaniałych portalach internetowych, które nie pozwolą, by umknął nam jakikolwiek fakt. Wszak, wiadomo przecież, że pewne informacje mogą zmienić świat metalowy raz na zawsze!
Tak jest w przypadku tego newsa, którego możecie przeczytać tutaj http://muzyka.onet.pl/10175,2154359,plotki.html
Na potrzeby Soundbastards, przedstawiam wypowiedź Matta Tucka, jakiej udzielił w wywiadzie dla Kerrang!:
"Kiedy Charlotte była w ciąży, przykładaliśmy do jej brzucha słuchawki, żeby sprawdzić, jak mały będzie reagował na muzykę. Najbardziej podobała mu się piosenka Slipknot The Heretic Anthem! Myślę, że muzyka taty również przypadła mu do gustu, ale teraz niczego mu nie puszczamy, bo nie chcemy, żeby ciągle krzyczał!"

26 czerwca 2010

Demolition Hammer - Epidemic Of Violence (1992)
Płyta tygodnia Sui


Od jakiegoś c
zasu katuję swoje uszy tą płytą, nieustannie, kilka razy dziennie. Poznałem ich dosyć dawno, ale o dziwo nie przykułem jakiejś większej uwagi wcześniej. Pamiętam tylko, że spodobała mi się jedna płyta szczególnie i postanowiłem, że kiedyś do niej wrócę i porządnie ją wymęczę. W końcu nadszedł ten czas, przypomniałem sobie o Demolition Hammer i nie tylko prześwietliłem "Epidemic Of Violence", ale całą dyskografię. Fakt, za dużo do słuchania nie było, Demolition Hammer wydali tylko trzy albumy, wśród których jest jeden bardzo słaby, jeden niezły i jeden cholernie dobry. Na tyle dobry, że nie mogę przestać go słuchać. To taka, myślę, mało znana perełka thrashu z lat 90'tych. Warto się zapoznać.


24 czerwca 2010

Dlaczego Slayer? Oto moje 42 powody.


Zrobienie tej listy wcale nie było łatwe. Większość płyt Slayera łykam po prostu w całości, chociaż są też takie, których nie łykam prawie wcale. Początkowo miałem więc napisać o 3 najsłabszych płytach Slayer, potem pomyślałem, że opiszę ostatnie 5. Doszedłem jednak do wniosku, że nie ma co się bawić w takie rzeczy, tym bardziej, że o takich płytach jak "Divine Intervention" czy "God Hates Us All" za wiele nie ma co pisać. Powiedzmy szczerze - nie są najlepiej udane. Postanowiłem więc rzucić sobie wyzwanie i przeanalizować każdą płytę Zabójcy i wybrać swoje ulubione utwory. Myślicie, że to łatwe? W przypadku Slayer nic nie jest łatwe. Listę moich top sporządzałem 2-3 dni, a niekiedy musiałem walczyć z chęcią wypisania wszystkich utworów. Selekcja jednak musiała być, twardo się trzymałem założeń i oto poniżej przedstawiam moich faworytów z każdej z płyt. Do każdego utworu daję mały opis, co by było wszystko jasne i nie padały potem pytania typu "dlaczego" i "po co". No to jedziemy:


20 czerwca 2010

Warszawski koncert Venom odwołany - nikomu nie chce się iść?


Jak donosi Klub Stodoła na swojej stronie głównej:

VENOM- warszawski koncert odwołany!

Agencja Koncertowa Global Promotion w porozumieniu z zespołem Venom postanowiła odwołać występ w warszawskiej Stodole. Przyczyną jest bardzo małe zainteresowanie występem. Bilety można zwracać w punktach ich zakupu.

Pragniemy również poinformować, iż zakupione na warszawski koncert bilety będą respektowane 23.06 w Krakowie w klubie Kwadrat (różnica w cenie biletu zostanie zwrócona przy wejściu).

Sonisphere Festival 2010 - The Big 4


Sonisphere Festival - wielu czekało przez długie lata na ten jeden, konkretny koncert. To bezprecedensowe wydarzenie w skali światowej - wspólny koncert Wielkiej Czwórki Thrash Metalu (co prawda z przymrużeniem oka należy brać to 'wielkiej' tak samo, jak w przypadku pewnych kapel 'thrash metalu') - miało miejsce na stołecznym lotnisku Bemowo. Nie obyło się oczywiście od rozmaitych turbulencji i toaletowych wypadków. W każdym razie spotkaliśmy się z Suim tego pięknego dnia, 16 czerwca w ogródku piwnym na Bemowie. Oto nasze wrażenia.

Zombie Flesh Eaters - Lucio Fulci i muzyka Fabio Frizzi


Cholernie lubię Zombie. Serio. Filmy o Zombie zawsze gniotły jaja, a klasyczne filmy Romero (oryginalne, nie te pieprzone remaki z ostatnich lat) należą do tych, które mogę oglądać i oglądać. Żywe trupy, flaki, krew - nie oszukujmy się, nawet jeśli te filmy udają, że mają głębokie drugie dno (a Romero czasami starał się by było), to nie wymagają one żadnego większego myślenia. Wszak chodzi w nich tylko o jedno - o cholerne zombiaki w akcji.

19 czerwca 2010

Bastard Making His Own Shit

Są takie chwile, kiedy należy zrzucić z barków ciężar jaki na nich ciąży. Podobna zasada tyczy się okrężnicy, której ciężar, choć mniej trywialny, dla samopoczucia człowieka rozumnego, znaczy tyle samo, o ile nie więcej. Oddanie stolca o miękkiej konsystencji daje uczucie spełnienia, uwolnienia od ciężaru i niesamowitej jedności z jądrem ziemi, raczej na zasadzie jedności z korą oblekającą każdego z jej mieszkańców, mniej zaś na zasadzie skondensowania samych uczuć dotyczących matki ziemi.

Jak to powiedział znany filozof Sraliusz pk. II wieku p. n. e. "Wyduś srakę, a lżej na dupie będzie!". Trudno nie zgodzić się z wielkim uczonym, jako, że na pewno każdy po zasiądnięciu na sraczu i wystękaniu paru nut poczuje błogą wręcz ekstazę trwającą aż do ostatniego wysranego boba. Moje przedchwilowe sranie dało mi poczucie boskości i ogarniającej wszechpotęgi, wiem teraz, że w te dziesięć minut siedzenia na perłowo-białym tronie, również byłbym w stanie stworzyć nowy gatunek, a może i cały wszechświat?

Ps. A co z radioaktywnymi turbokosmitami zombie ze zmutowanej planety ohydy?

Triptykon - Eparistera Daimones


Triptykon – Eparistera Daimones
Century Media 2010


Triptykon był dla mnie swego rodzaju „must have nawet jak będzie beznadziejne” z dwóch powodów: Warrior i „Monotheist”. Że Warrior to wiadomo, facet z wiekiem staje się coraz lepszy i nagrywa płyty, jakie inni tylko chcieliby nagrać, ale nie nagrają, bo są za słabi. A „Monotheist”? No niech mi ktoś spróbuje wytłumaczyć jak to jest, że zespół nagrywający tak doskonałe płyty może się sypać ze względu na brak porozumienia? Po „Monotheist” długo leżałem i patrzyłem jak moje tryby fruwają w powietrzu na różne strony. I miałem niedosyt. Chciałem więcej. Więcej. Jeszcze więcej niż wydaje się Wam, że wiecie co to znaczy „więcej”. Poważnie.
Celtic Frost się rozpadł – szkoda nie? Emocje opadły, wszyscy znów zaczęli się normalnie odżywiać, chodzić spać o zwykłej porze i jakoś temat dalszych losów Tomka zgasł. Na chwilę. Mamy rok 2010, a Warrior skubany wraca na scenę z kolejnym kolosem, monumentem. Niby nowy skład, niby inna nazwa, ale jak ktoś nie słyszy w Triptykon kontynuacji „Monotheist” to ma uszy w dupie i lubi Bullet For My Valentine.
Zresztą Tomek sam potwierdza, że Triptykon ma być logiczną kontynuacją tego, co zaczął na ostatniej płycie Celtic Frost, a ja mu wierzę. Słucham płyty i mu wierzę.

Bękarty Dźwięku



Do startu, gotowi...


Kto pobiegł ten pobiegł, nam się nie spieszy. Fakt faktem, że jednak ruszyliśmy bardzo szybko i sprawnie. Soundbastards oficjalnie zaczyna działać... i oby działał jak najdłużej.


Ale kto z kim?
Sui i maqu albo maqu i Sui. Kolejność dowolna. Dwóch gości, którzy pisali sobie na portalu musicmetal.org. Portal powoli podupada (widzicie ukryte słowo "dupa"?), więc chłopaki postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Bez muzyki długo nie pociągną, więc pojawienie się w sieci z czymś nowym i autorskim było tylko kwestią czasu.

Ale po co?

Dla własnej radochy i satysfakcji. Jeśli jednak komuś nasze wypociny też będą sprawiały radochę, to wtedy nasza jest jeszcze większa. Jeśli kogoś wkurwimy, to też będziemy zadowoleni.

Nie robimy tego po to by być blogiem informacyjnym. Dość mamy takiego syfu. Suche informacje i bezpłciowe recenzje - tego tu nie będzie. Soundbastards ma jeden cel - pisać o muzyce z dystansem, jajem ale i pewną powagą i rzetelnością zarazem.

Soundbastards to blog skrajnie subiektywny. Nie ma mowy o obiektywnych tekstach - to nie ten adres.


maqu: Sui napisał już o założeniach i regułach rządzących tym blogiem, ja potwierdzę tylko, że blog będzie osobisty (nie mylić z intymnym), subiektywny, ukierunkowany dokładnie w naszą stronę, będzie dużo słownego pierdolenia i jesiennych skuterów, a wszelkie biadolenia będziemy wysrywać w stronę ich autorów. Za to jeżeli masz dosyć drętwych, sponsorowanych, wyrośniętych na górach adsów z google'a i nie tylko portali internetowych, to na pewno znajdziesz w tym miejscu coś dla Ciebie. Nie zależy nam na lizaniu dup zespołom czy wytwórniom, piszemy co myślimy i tak to będzie.

Aha, blog jest generalnie ukierunkowany muzycznie, ale będziecie na nim mogli znaleźć tematy najróżniejszego sortu - co tylko uznamy za ciekawe i warte zamieszczenia, mieszczącego się w niekonwencjonalnej stylistyce tego miejsca.

No, koniec pitolenia, wiekopomny projekt SOUNDBASTARDS uważamy za otwarty.